Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Tarasiewicz żegna się z Zawiszą, kibicami i Bydgoszczą [ROZMOWA]

Marek Fabiszewski
Ryszard Tarasiewicz zaliczył piękną sentymentalną podróż
Ryszard Tarasiewicz zaliczył piękną sentymentalną podróż Dariusz Bloch
„Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym” - śpiewał kiedyś Grzegorz Markowski, lider Perfectu. Ryszard Tarasiewicz też wie i mówi o tym w rozmowie z nami.

Żałuje Pan, że nie jest już trenerem Zawiszy?

Pewnie że tak, tylko że ja mam 52 lata i chciałbym spróbować potrenować klub na Zachodzie. To byłoby dla mnie duże wyzwanie, nowe wyzwanie. I nawet gdyby to był zespół w drugiej lidze, to nie boję się tego, bo przecież w Śląsku, w Pogoni i w Zawiszy też tak zaczynałem, a potem były awanse. Muszę mieć jakiś cel, coś musi mnie pchać do przodu, do zwycięstw, do celu. Na Zachodzie jest jednak wyższy standard, inna infrastruktura, organizacja klubów. Chciałbym to poznać. To tak jakby pan dostał propozycję przejścia do „L’Equipe”, zastanawiałby się pan?

Nie miałbym nad czym, bo i tak nie znam języka francuskiego. Co innego Pan...

Ano tak, język (śmiech).

Ale wróćmy do głównego wątku, w Zawiszy też mógłby mieć Pan nowy cel: po zdobyciu Pucharu Polski walkę o podium.

No trudno, o to powalczy już nowy trener.

Czy z Radosławem Osuchem na pewno rozstaliście się w zgodzie, nie było rozbieżności zdań? Może miał Pan inną wizję zespołu niż właściciel?

Powiedziałem swoje zdanie, wymieniłem kogo potrzebujemy: bocznego obrońcę, pomocnika i napastnika. Ale mają to być zawodnicy, którzy będą wzmocnieniem, a nie uzupełnieniem składu, więc już po tym można się domyślać, o co chciałbym grać w przyszłym sezonie z Zawiszą. Teraz piłka i decyzja jest po stronie pana Osucha i nowego trenera.

Ale nie zostawia Pan zespołu na rozdrożu?

Razem z moim sztabem szkoleniowym, z Waldkiem Tęsiorowskim i Jarkiem Wielgusem przygotowałem już plan dla zespołu na najbliższe tygodnie, poczynając od badań lekarskich 17 czerwca, poprzez pierwsze treningi, pierwsze sparingi i krótki obóz, bo przecież w połowie lipca już początek nowego sezonu. To był mój obowiązek, tak trzeba było zrobić, bez dwóch zdań. Bez względu na to co się miałoby stać. Nowy trener może to zakwestionować, zmienić, ale z mojej strony wszystko było OK. Nie zostawiam zespołu bez pomysłu.

Czy będąc w poniedziałek na Gali Ekstraklasy w Warszawie wiedział już Pan, że nie jest trenerem Zawiszy?

Tak. Sam powiedziałem: Radek, nie chcę cię blokować. Mówiłem to już we wcześniejszych wywiadach. Ze swej strony dziękuje panu Osuchowi, że ponad rok temu zaproponował mi pracę, bo przecież nie musiał, że dał mi szansę poprowadzenia zespołu do końca sezonu w ekstraklasie. Naprawdę rozstajemy się w zgodzie, mimo że ktoś może mówić, albo pisać inaczej. Nie wiem, co się teraz urodzi, może być tak, że zostanę bez klubu, ale takie moje ryzyko.

Na Gali Ekstraklasy został Pan drugim trenerem sezonu, przegrywając tylko z Janem Kocianem z Ruchu. Nie czuje Pan żalu do swoich piłkarzy, że nie zagrali lepiej w grupie mistrzowskiej o statuetkę dla Pana?

Nie, bo zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy, żeby wypaść jak najlepiej.

A kto według Pana był najlepszym trenerem minionego sezonu w ekstraklasie? Czy można was, trenerów, w ogóle klasyfikować?

Nie wiem, ale w moich oczach większe uznanie od Kociana ma choćby Ojrzyński, który wyciągnął Podbeskidzie z samego dołu. Ruch to uznany klub z długą tradycją, doświadczeniem organizacyjnym, więc oni zrobili tylko swoje, to co do nich należało. Trudno porównywać pracę w Ruchu do pracy w Bielsku-Białej, czy nawet Zawiszy, który dopiero uczy się od nowa ekstraklasy. A to jednak my zdobyliśmy Puchar Polski i jako beniaminek utrzymaliśmy się spokojnie w ekstraklasie.

Od połowy sezonu Zawisza grał bez wsparcia kibiców z trybuny B, co Pan w ogóle o tym myśli?

To duża porażka. Przyzwyczajony jestem do tego, że moją drużynę wspierają na trybunach głośnym dopingiem kibice. Uwielbiałem ich, ten doping nas niósł. Bez nich ta nasza gra momentami nie miała sensu. Piłkarze to samo odczuwają. Jestem pewien, że gdybyśmy mieli większe wsparcie, to wygralibyśmy więcej meczów i byli wyżej.

Pana najprzyjemniejsze momenty w Zawiszy?

Myślę, że cały okres był wspaniały. I bez względu na to, jak ludzie to odbierają, cały sezon był nie udany, tylko bardzo udany. Po prawie dwudziestu latach nieobecności w ekstraklasie, byliśmy w ósemce, graliśmy jak równy z równym z Legią, z Lechem, z Wisłą. Nie byliśmy tłem dla tych zespołów, a powiem więcej: były momenty, że dyktowaliśmy warunki. Nieskromnie dodam, że pod moją reką zawodnicy zrobili postępy, mówię tu o Wójcickim, Lewczuku, Ziajce, Nawotczyńskim, czy Masłowskim. Zdobyliśmy puchar, dlatego nie mogę być zadowolony tylko „od do”. Wspominam dobrze cały pobyt w Bydgoszczy.

Wymienił Pan Masłowskiego, który nie grał w końcówce, a mimo to został wybrany Odkryciem Sezonu. Czy gdyby on i jeszcze Goulon oraz Vasconcelos byli w pełni sił, to Zawisza zdobyłby coś więcej w lidze?

Powiem szczerze, gdyby wszyscy oni byli cały czas z nami, to śmiało moglibyśmy bić się o trzecie, a nawet drugie miejsce.

A te najgorsze wspomnienia?
Nie było takich. Staram się pamiętać co dobre. I tak też było.

Było dużo przełomowych momentów dla Zawiszy, a jaki był ten nr 1 dla Pana?

Na pewno wygrana 1:0 w Krakowie z Wisłą i potem 1:0 u siebie ze Śląskiem, co otworzyło nam drogę do grupy mistrzowskiej.

Gdyby mógł Pan cofnąć czas, to co inaczej by Pan zrobił?

Nic a nic, no może poklepałbym mocniej swoich piłkarzy i podziękował jeszcze bardziej za to co zrobiliśmy razem przez te 13 miesięcy.

Ogląda się Pan na Francję i Szwajcarię, ale mamy też informacje, że mógłby Pan wyjechać do klubu w Rosji...

Zgadza się, jest taka opcja.

Gdyby miał Pan wskazać swego następcę w Zawiszy, to kogo?

Ale podobno jest już Skorża?

No, tak mówią, ale jeszcze nie ma oficjalnego potwierdzenia. A może Urban, pana przyjaciel?

Maćka troszkę znam, ale nie na tyle dobrze, żeby coś więcej powiedzieć. Janka znam bardzo dobrze, ostatnio nawet z nim rozmawiałem, trzy dni temu sam zadzwonił. Czeka na wiadomości z Hiszpanii, bo szykuje się do Osasuny Pampeluna. Jego sytuacja jest podobna do mojej, w dwójkę jesteśmy w zawieszeniu, ale on jest bliżej celu.

A czy miał Pan jakieś zapytania z klubów polskiej ekstraklasy? Na przykład w środę zwolniło się miejsce w Lechii...

(po chwili namysłu) A ma pan jakieś kontakty tam? (śmiech).

Nie ma sprawy, jakiś numer telefonu się zorganizuje dla Pana...

No to dziękuję (śmiech). Ale poważnie, skoro jestem teraz wolny, to znaczy będę od 1 lipca, gdy skończy mi się umowa z Zawiszą, to wszystko jest możliwe. Jednak w Polsce wiedzą na co czekam, wszystko powinno się wyjaśnić do wtorku, środy przyszłego tygodnia. Przede wszystkim sprawa licencji na Zachodzie.

Panie trenerze, chciałbym w swoim imieniu i zapewne wszystkich kibiców podziękować za te 13 miesięcy i te wspaniałe sukcesy. Powodzenia w nowym klubie!

Też dziękuję i to bardzo, bo wspaniale nam się współpracowało. Pozdrawiam kibiców i proszę: bądźcie z zespołem!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!