Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skacowana Holandia

Piotr Bednarczyk, PAP
Półfinał Argentyna - Holandia, w którym przez 120 minut nie padła żadna bramka, był zupełnie inny od potyczki Brazylii z Niemcami.

W spotkaniu, w którym grali gospodarze, padło aż osiem goli. Niemcy rozgromili Brazylijczyków 7:1. Z kolei w bezbarwnym półfinale Argentyna - Holandia o wszystkim decydowały karne. Lepiej wykonywali je zawodnicy z Ameryki Południowej, którzy wygrali 4:2.
Po przegranej trener Holendrów Louis van Gaal i jedna z największych gwiazd reprezentacji Arjen Robben zaapelowali, by w przyszłości znieść mecz o trzecie miejsce.
- Od dziesięciu lat mówię, że takie spotkanie jest kompletnie bez sensu. Najgorsze w tym jest, że przegrany takiego pojedynku kończy imprezę dwoma porażkami z rzędu. A przecież zajęcie czwartego miejsca w mundialu powinno być odbierane jako sukces - ocenił szkoleniowiec.

Jakie to ma znaczenie?

- Trzecie czy czwarte - jakie to ma znaczenie? Liczy się wyłącznie tytuł. Jak dla mnie rozgrywanie takiego meczu mija się z celem - przyznał z kolei Robben.
Holenderskie media z jednej strony dziękują piłkarzom za „piękny miesiąc w Brazylii”, ale i zaznaczają, że „kac” po przegranym dopiero w rzutach karnych półfinale mundialu z Argentyną pozostał. „Bitwa się skończyła” - napisała gazeta „De Volkskrant”.
„Sen się skończył. Czas się obudzić. Cały kraj z tęsknotą i nadzieją wypatrywał finału z Niemcami, ale zamiast tego czeka nas mecz pocieszenia o trzecie miejsce z Brazylią. Nikt nie oczekiwał od „Pomarańczowych” takich wyników, ale ekipa Louisa van Gaala zapewniła całemu społeczeństwu niezapomniane i piękne momenty” - napisał dziennik „De Telegraaf”.

Bitwa się skończyła

W podobnym tonie ocenili występ Holendrów dziennikarze „De Volkskrant”, choć byli bardziej surowi. „Bitwa się skończyła. W końcu z tej całej nudy musiał zostać wyłoniony jakiś zwycięzca, bo przecież Niemcy potrzebowali na niedzielę jakiegoś przeciwnika w finale. Półfinał z Argentyną był sprawdzianem drobiazgowości trenerów. A temat spotkania powinien brzmieć: obrona jest najgorszym atakiem”.
„Algemeen Dagblad” napisał o trwającej znacznie dłużej przygodzie w Brazylii niż ktokolwiek mógł przypuszczać. „A zakończył ją dramat jedenastek. Po intensywnym meczu lepsi okazali się Argentyńczycy” - oceniono krótko.
„Budzimy się na kacu... Młodzi piłkarze przywiozą jednak ze sobą doświadczenie z najwyższej półki. A to da całemu holenderskiemu futbolowi impuls. Mamy przed sobą przyszłość” - zaznaczyła gazeta „NRC Handelsblad”.
Argentyńskie media z kolei jednogłośnie okrzyknęły bohaterem bramkarza reprezentacji Sergio Romero, który obronił dwa rzuty karne w półfinale.
„San Romero był znakomity przy rzutach karnych. Zatrzymał dwa, my strzeliliśmy cztery i jesteśmy w finale mundialu. Po trudnym bezbramkowym remisie w niedzielę jedziemy do Rio, gdzie czekają na nas Niemcy” - rozpoczął relację portal „Ole”.
Podkreślono także pewność, z jaką bramkarz AS Monaco podszedł do „jedenastek”.
„W rzutach karnych główną rolę odegrał „Chiquito” Romero. Nagle stał się wielki i zatrzymał strzały Rona Vlaara i Wesleya Sneijdera. Wreszcie, po 24 latach, zagramy w finale” - wtórował internetowy serwis „El Dia”.
Media były zgodne, że 120 minut środowego półfinału było mało emocjonujące.
„Obie strony podeszły do spotkania bardzo ostrożnie. W pierwszej połowie Argentyna była częściej przy piłce, ale nie potrafiła przełamać oporu Holandii. W drugiej to rywale mieli do powiedzenia trochę więcej, ale nie przekładało się to na okazje” - relacjonowano w serwisie clarin.com.
„To był jeden z tych meczów, w których więcej się myśli niż gra. Argentyna i Holandia rozegrały partię szachów, a liczbę okazji podbramkowych można policzyć na palcach jednej ręki” - napisał „Ole”.

Optymizm Maradony

Legenda światowego futbolu Diego Maradona wierzy, że Argentyna pokona w niedzielę w finale Niemców.
- To zadanie nie jest niemożliwe, a przewaga leży po naszej stronie - uważa. - To jest realne zadanie. Myślę, że po tak wysokim zwycięstwie w półfinale Niemcy za bardzo w siebie uwierzą i właśnie pewność siebie może być ich największym problemem. Argentyna musi to wykorzystać.
Maradona po półfinałowym meczu najbardziej chwalił postawę Javiera Mascherano.
- Był jak pitbull. Na boisku był Mascherano i dziesięciu innych zawodników - ocenił i dodał, że poniżej oczekiwań spisał się Lionel Messi. - Myślę, że jest już zmęczony.
Argentyna z Niemcami w finale mistrzostw świata spotka się po raz trzeci w historii. W 1986 roku górą była ekipa z Ameryki Południowej (3:2), cztery lata później Niemcy (1:0). W dwóch tych meczach na murawie był Maradona. W ostatnim starciu tych ekip - w 2010 roku w RPA, „Albicelestes” przegrali w ćwierćfinale 0:4, a trenerem drużyny był wtedy... Maradona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!