Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Jaroński opowiada o Tour de France oraz pracy komentatora

Sławomir Pawenta
Sławomir Pawenta
Tomasz Jaroński (z lewej) i Krzysztof Wyrzykowski (z prawej) stanowią świetny duet, który od wielu lat komentuje m.in. wyścig Tour de France
Tomasz Jaroński (z lewej) i Krzysztof Wyrzykowski (z prawej) stanowią świetny duet, który od wielu lat komentuje m.in. wyścig Tour de France Nadesłane
Rozmowa z Tomaszem Jarońskim, miłośnikiem kolarstwa i komentatorem tej dyscypliny w Eurosporcie.

Który raz relacjonuje Pan wyścig Tour de France?

Trudno to zliczyć, bo nie pamiętam, od kiedy są polskojęzyczne transmisje w mojej stacji. Generalnie pierwsze relacje z Tour de France pisałem w latach 80. i 90. do Przeglądu Sportowego. Natomiast z Krzysztofem Wyrzykowskim relacjonujemy po raz dwunasty.

Który Tour de France utkwił Panu najbardziej w pamięci?

Na pewno najważniejsze są te wyścigi, które przynoszą sukcesy polskim kolarzom. Pamiętam zawody z 1993 roku. Wtedy dzięki antenom satelitarnym można było podziwiać jazdę Zenona Jaskuły. Dwa lata później wybrałem się do Francji, jako dziennikarz Przeglądu Sportowego. Przejechałem Tour de France od początku do końca. Wtedy nie było sukcesów Polaków, ale pozostały niesamowite wspomnienia i wrażenia. W pamięci także utkwi tego- i ubiegłoroczny wyścig. Polacy nie są już tylko tłem, a liczą się w peletonie.

Piątkowy i sobotni etap był popisem Rafała Majki.

Tego można było się spodziewać. Na ten sukces złożyły się różne okoliczności. Rafał Majka na początku był niechętny, aby wystartować w tym wyścigu. Nie przygotowywał się do Tour de France. A to jest bardzo istotna rzecz. Gdy są wymagania wobec zawodnika, to musi przejść cały cykl treningów. Ten wyścig jest największy i najbardziej prestiżowy. Miał on pomagać Alberto Contadorowi. Gdyby Hiszpan nie miał wypadku i nie doznał kontuzji, to z pewnością takiego sukcesu byśmy się nie doczekali. Na tym polega kolarstwo. Każdy musi szukać swoich szans. Rafał, jak mówią kolarze, „wytrenował nogę” i dwa alpejskie etapy należały do niego. W piątek był drugi, a w sobotę wygrał. Należy podkreślić, że Polak odniósł swoją pierwszą wygraną w zawodowym peletonie i był to od razu etap Tour de France. Trudno sobie wymarzyć lepszą premierę.

Sobota miała trzech bohaterów: Rafała Majka oraz komentatorów Krzysztofa Wyrzykowskiego i Tomasza Jarońskiego. Nie ukradliście show kolarzowi?

To musi wszystko współgrać. Z Krzysztofem jesteśmy ze starej szkoły dziennikarskiej. Nie możemy emocjonalnie komentować np. wyczynów Vincenzo Nibaliego. Musimy sobie zachować rezerwę na ewentualne popisy Polaka. Taki moment nadszedł w sobotę. Wszystko było spontaniczne. Sam scenariusz był wielce emocjonujący. O wygraną nie walczyła grupa. W takiej sytuacji, jeszcze 100 metrów przed metą, można pisać rozmaite scenariusze. W sobotę Rafał Majka jechał samemu przez wiele kilometrów pod górę. Jego przewaga cały czas się zmniejszała. Wszystkie elementy, które są potrzebne do emocjonalnego komentarza, wypaliły. Nic dziwnego, że tak spontanicznie relacjonowaliśmy. Jeśli to się kibicom spodobało, to tym lepiej. Wszystko jest zasługą polskiego kolarza. Jeśli z Krzysztofem zrobiliśmy do tego dobre tło, to tym lepiej.

Kibice podziwiają Panów wiedzę. To lata doświadczeń, czy dobre przygotowanie do relacji?

Są niezbędne elementy, które posiadamy. Jest to m.in. książka wyścigu. Należy pamiętać, że my pracujemy ze studia. Nie ma nas na miejscu i jesteśmy odcięci od wydarzeń, które dzieją się na trasie. Przygotowujemy się do każdego etapu także pod względem turystycznym. Za te informacje jest odpowiedzialny mój kolega. Musimy także reagować na to, co dzieje się na trasie. Wprowadziliśmy możliwość kontaktowania się z telewidzami za pomocą nowoczesnych środków komunikacji. Kolarstwo jest takim sportem, że taką więź można zbudować.

Relację prowadzicie na luzie. To styl bycia, czy umówiony scenariusz?

To wszystko wynika z naszych charakterów. Dobrze się rozumiemy, mamy podobne poczucie humoru, a przede wszystkim się przyjaźnimy. To bardzo pomaga. Specyfika relacji z wyścigu kolarskiego. Transmisja z etapu jest bardzo długa. Relacja z sobotniego odcinka trwała sześć godzin. Gdybyśmy mieli to przełożyć na spotkanie piłkarskie, to trwałaby przez cztery mecze. Z tego trzy potyczki byłyby na poziomie naszego kopania ligowego, a dopiero ostatnia to rywalizacja między Realem Madryt a FC Barcelona, czy finał mistrzostw świata. Scenariusz wyścigów kolarskich podsuwa nam harmonogram komentowania. Czujemy się w tym bardzo dobrze. Nie przygotowujemy sobie żadnych dialogów. Jeśli się to komuś podoba i go bawi, to tylko nas cieszy. Wszystkie te sytuacje są na żywo.

Jako miłośnik kolarstwa musi być Pan zadowolony, że ta dyscyplina wróciła na pierwsze strony polskich gazet?

21 lat temu, gdy Zenon Jaskuła wygrał etap TdF, były podobne okładki. Cieszę się, bo polscy kolarze zasługują na to, aby trafiać na czołówki gazet. Myślę, że takie sytuacje będą się powtarzać coraz częściej.

Nie jest Panu żal Michała Kwiatkowskiego, bo wszyscy myśleli, że to on będzie drugim Polakiem, który wygra etap tego prestiżowego wyścigu?

To nie jest dramat. Nie możemy traktować tego w kategorii przegranej. Michał jedzie świetny wyścig. Zgadzam się z jego zdaniem, które powtarza kibicom i mediom. On ma 24 lata i cały czas zbiera doświadczenia. Trudno powiedzieć, w czym się specjalizuje. Kolarstwo zawodowe wymaga, aby zawodnik był świetny w jednym z elementów. Michał cały czas szuka swojego miejsca w peletonie. Jak sam mówi, bada i sprawdza swoje limity. Kiedy on i kierownictwo jego ekipy podejmie decyzję, w którą stronę będzie szedł, to możemy spodziewać się jego wielkich sukcesów. Należy pamiętać, że Michał w Tour de France nie wygrał etapu, ale liczba zwycięstw i świetnych miejsc w ważnych wyścigach, jak na jego wiek jest przeogromna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!