Medal jest na wyciągnięcie ręki. Jakie nastroje panują w teamie? Staramy się zachować spokój. Przed sezonem mówiliśmy we własnym gronie, że warto byłoby zaatakować podium. Potem przytrafiła się kontuzja i plany trzeba było zweryfikować. Celem było miejsce w ósemce. Kiedy jednak inni zawodnicy doznawali urazów, Krzysztof znów wrócił do gry. Nie ukrywam, że będzie spory niedosyt jeżeli znajdzie się poza podium.
[break]
Przed sezonem niewielu stawiało na Kasprzaka. Skąd tak dobra forma?
Krzysztof powtarza, że dojrzał do tego, aby ścigać się z najlepszymi jak równy z równym. Teraz inni się go boją. Ważne jest też, że ustabilizował formę. Procentują lata startów w Anglii, Szwecji oraz na wymagającym torze w Gorzowie. Poza tym, Krzysztof jest tytanem pracy, nigdy nie spoczywa na laurach. Po upadku w Landshut i kontuzji więzadeł w kolanie wielu odradzało mu dalsze ściganie w tym roku. On miał jednak w sobie dużo samozaparcia i wrócił do wielkiej formy. Ponadto czuwa nad nim boża opaczność. Pamiętajmy, że oprócz Landshut, Krzysztof miał też potężne „dzwony” w Daugavpils i Lesznie. Udało się z nich wyjść bez poważniejszych urazów.
Który turniej był przełomowy?
Wydaje się, że Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Wprawdzie wiele punktów Krzysztof tam nie zdobył [10 - przyp. red.], ale udało się awansować do finału. Tamte zawody pokazały, że po kontuzji znów może walczyć z najlepszymi.
Po ostatnim upadku w Lesznie „Kasper” narzekał na kontuzję lewego kciuka. Jaki jest obecnie stan zdrowia naszego reprezentanta?
Trochę ból dokucza. I to nie tylko kciuka, ale też barku. Żużlowcy mają jednak w sobie taką siłę woli, że potrafią zapomnieć o bólu. Pewnie dla przeciętnego człowieka jest to niewyobrażalne. Swoje robi też adrenalina podczas zawodów.
Jak wyglądał ostatni tydzień przed zawodami w Toruniu?
Krzysztof odbył dwa treningi na crossie; do tego codzienne spotkania z doktorem Marianem Misiakiem, który opracował specjalne treningi dla żużlowców. Oczywiście różnią się one w okresie przygotowawczym i startowym.
W piątek czeka nas oficjalny trening na „Motoarenie”. Noc przed zawodami spędzimy w jednym z bydgoskich hoteli. Krzysztof chce się odciąć od całego zamieszania.
Co należy do pana obowiązków w tym tygodniu?
Staram się być buforem dla Krzyśka. On ma się skupić tylko na jeździe. Zajmuję się m.in. załatwianiem noclegów, wywiadami z dziennikarzami, sprawuję opiekę nad sponsorami. Ci ostatni będą mogli wejść przed zawodami do parkingu. Trzeba z nimi porozmawiać; wytłumaczyć na przykład, jak działa motocykl, bo nie każdy wie. W trakcie zawodów staram się obserwować, jak zmienia się tor. Mechanicy nie mają na to czasu.
Pierwszy raz w historii rywalizują ze sobą nie tylko zawodnicy startujący w Grand Prix, ale też ich teamy. Mechanicy muszą jak najszybciej zmienić stronę tylnego koła oraz zatankować motocykl. W Toruniu odbędzie się finał z udziałem teamów Kasprzaka i Lindgrena. Czy obóz „Kaspera” trenuje przed finałem?
Oczywiście! Dla chłopaków to bardzo prestiżowa sprawa. Poza tym, jest się o co bić. Już wcześniej wiadomo było, że zwycięzcy dostaną skrzynkę z narzędziami i tysiąc euro [ponad 4 tys. złotych - red.]. Teraz sponsor dorzucił jeszcze dwadzieścia opon.
Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Plan urodzinowy Richardson: wyjazd z byłym mężem i byłym partnerem, ale bez gangstera
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej na ściance. Stylista ocenia
- Iwona z "Sanatorium" straciła dziecko i męża. To wyznanie złamało nam serca
- Wspólny występ Roksany Węgiel i Kevina Mgleja w cieniu tragedii. Znamy szczegóły