Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Piastem zatrybili, czyli Zawisza nowej jakości i prędkości [komentarz]

Marek Fabiszewski
Wypożyczony z Lechii Gdańsk Bartłomiej Pawłowski (z lewej) udanie zadebiutował w Zawiszy przeciwko Piastowi Gliwice. Miał udział w pierwszym golu Cornela Predescu.
Wypożyczony z Lechii Gdańsk Bartłomiej Pawłowski (z lewej) udanie zadebiutował w Zawiszy przeciwko Piastowi Gliwice. Miał udział w pierwszym golu Cornela Predescu. Dariusz Bloch
Tradycyjnie, jak co tydzień, jesteśmy na Gdańskiej i (wirtualnie) w innych klubach piłkarskiej ekstraklasy. Po wygranej Zawiszy z Piastem Gliwice 2:0 ciśnie się na usta optymistyczne: Mica - nowy Masłowski, Pawłowski - nowy Lewczuk?

W 59 minucie sobotniego meczu z Piastem można było usłyszeć na stadionie Zawiszy przy ul. Gdańskiej (wśród kibiców, przy ławce rezerwowych, gdzie stał trener Mariusz Rumak, na trybunie honorowej, gdzie siedział m.in. właściciel drużyny Radosław Osuch), jak z wielkim hukiem spadły kamienie z bydgoskich serc.

Sprawił to Rumun Cornel Predescu, strzelając pierwszego gola dla Zawiszy w tym roku, pierwszego w lidze po 305 minutach niemocy. Ostatnim przed nim był Alvarinho w Bielsku-Białej z Podbeskidziem (1:2), gdzie Zawisza prowadził od 24 minuty.

W 70 minucie drugi celny strzał i drugie ufffff! 1:0 nie jest wynikiem pewnym w żadnym meczu, nawet jeśli FC Barcelona czy Bayern Monachium grają z ostatnim zespołem w tabeli Primera Division, czy Bundesligi. A tym bardziej w Bydgoszczy, gdy grał ostatni zespół T-ME z bardzo fatalnym bilansem i statystykami.

Dlatego gol Portugalczyka Miki był tak bardzo cenny, bo to oznaczało pewne trzy punkty. Pierwsze od 20 października 2014 roku (2:1 z GKS Bełchatów).

Umarł król, niech żyje król! - można by zawołać po Piaście. Jeżeli w kolejnych meczach Mica będzie grał tak dobrze w środku pola, to szybko zapomnimy, że straciliśmy Michała Masłowskiego (tu koledzy z innej redakcji skomentowali: hola, hola, poczekajmy!).

A jeśli Bartłomiej Pawłowski utrzyma taką dyspozycje na prawej pomocy i ofensywny ciąg, to będzie oznaczało, że mamy drugiego Igora Lewczuka. Na razie na pół roku, ale dobre i to.

W minionej kolejce wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że wygrały Korona Kielce (2:1 w Białymstoku z Jagiellonią) i Górnik Łęczna (1:0 w Szczecinie z Pogonią na koniec 22 rozdania). No trudno, trzeba gra dalej i szukać kolejnych okazji do odrabiania strat.

Po zwycięskim meczu z Piastem trener Rumak od razu studził hurraoptymizm dziennikarzy, wspominając o dwóch kolejnych meczach - w Krakowie z Wisłą i w Bydgoszczy z Lechem. „Przecież przed nami dwa bardzo trudne spotkania z czołówką ligi. Wisła i Lech, to dwa klasowe zespoły jak na nasze warunki”.

Tu warto dodać, że właśnie od meczu z „Białą Gwiazdą” w Bydgoszczy 12 września zaczęła się trenerska przygoda Rumaka z Zawiszą. Niestety, wtedy zespół z Gdańskiej grał jeszcze „radosny” futbol, a worek z golami w bramce Zawiszy (na przemian Grzegorz Sandomierski i Andrzej Witan) był na porządku dziennym.

Zawisza przegrał wtedy 2:4 (choć prowadził 2:1). Jeszcze gorzej było w Poznaniu 20 września, gdzie „Kolejorz” odprawił z kwitkiem swojego byłego szkoleniowca, gromiąc Zawiszę 6:2.

Na te mecze możemy już spojrzeć raczej jak na wydarzenia z prehistorii. Trudno bowiem sobie wyobrazić, żeby nasze „tyły”, które w tym roku mają na koncie zero, pozwoliły wjeżdżać rywalom w pole karne, czy bramkowe, jak w przysłowiowe masło. Już nie.

A przecież zmieniła się też gra ofensywna. Drużyna pod wodzą Rumaka pokazała nową jakość. I prędkość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!