Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Jesteśmy blisko tego, żeby w żeńskiej siatkówce zaczęło dziać się lepiej - mówi Piotr Makowski [ROZMOWA]

Magda Jasińska
Z Piotrem Makowskim - do niedawna trenerem żeńskiej reprezentacji siatkówki, a od nowego sezonu trenerem Bydgoskiego Transferu - rozmawia Magda Jasińska.

Ma Pan wyjątkowo radiowy głos - nie żałuje Pan, że nie pracuje Pan w radiu?
[break]
Trochę żałuję (śmiech), bo to była pierwsza opcja. Jednak, gdy się związałem z trenerką, to już mi minęło, ale - kto wie... Jeśli macie państwo dobre stawki, to jeszcze możemy podjąć współpracę. Nie wiem, jakie jest wynagrodzenie w radiu, ale na pewno praca jest tu bardzo ciekawa.

Wraca Pan do macierzystego miejsca. Czy nie żałuje Pan tego czasu, kiedy prowadził Pan kadrę pań?Nie, ja nigdy w życiu niczego nie żałuję. Oczywiście parę błędów popełniłem, ale patrzę do przodu, jednak oglądając się za siebie. Z błędów trzeba wyciągać wnioski i iść do przodu.

To nie była jedyna propozycja - z Transferu...Nie, nie, trzeba pamiętać, że jeszcze trwa sezon, ale tych propozycji byłoby więcej. Podczas ostatniej
konferencji prasowej któryś z dziennikarzy zapytał, czy nie lepiej było spróbować gdzieś indziej, pojechać do innego miasta. Odpowiedziałem, że ma on kupić bilet i polecieć do Manchesteru i zapytać Fergusona, czy nie lepiej byłoby mu gdzie indziej pracować. Zawsze najlepiej się pracuje w miejscu, w którym się mieszka, a jak się ma jeszcze pracę, którą się lubi i godziwą zapłatę, to mamy idealną sytuację.

Można powiedzieć, że podjął Pan dobrą decyzję, rezygnując z prowadzenia kadry, bo to była taka droga bez wyjścia...Tak jak pani powiedziała, to była droga bez wyjścia i myślę, że jedynym wyjściem była moja rezygnacja. Nie dogadalibyśmy się i byłyby z tego same problemy. Ja nie należę do ludzi, którzy chowają głowę w piasek i kiedy plują im w twarz, mówią, że deszcz pada. No, niestety, trzeba wziąć parę rzeczy na klatę i powiedzieć: nie tym razem. Myślę, że jest jakaś minimalna szansa, żeby uzyskać lepszy wynik i awansować na igrzyska, trzeba ją wykorzystać. Chciałem wierzyć, że jeśli ktoś nowy przyjdzie ma szansę dogadać się nie tylko z zawodniczkami, bo jest w tym trochę polityki. Ja uważałem, że już z raz obranej drogi nie należy schodzić, kiedy okazało się, że trzeba po raz kolejny do czegoś wracać, stwierdziłem, że do tego tematu nie będę wracał. Chciałem prowadzić troszeczkę po swojemu w dalszym ciągu i nie tylko Polski Związek mnie zbijał z tropu, ale są grupy nacisku, które chcą mieć wpływ. Z mediów różnych rzeczy można się dowiedzieć, stwierdziłem, że moje zdrowie jest najważniejsze, a reprezentacji życzę oczywiście jak najlepiej.

A wcześniej nie brał Pan tych grup nacisku pod uwagę?
Brałem, ale podobnie jak teraz trener Nawrocki, uważałem, że się dogadam z zawodniczkami. Starałem się szukać porozumienia, ale ważne są wyniki, jakie się osiąga z zespołem, a tych nie było, w związku z tym ta praca nie szła w dobrym kierunku. Oczywiście wiele rzeczy udało się ruszyć i myślę, że jesteśmy blisko tego, żeby coś zaczęło się dziać w żeńskiej siatkówce lepszego niż do tej pory.
Organizowanie konferencji 1 kwietnia może być różnie potraktowane.
I bardzo dobrze, w życiu musi być trochę takiej zabawy i musi być ciekawie. Uważam, że termin był taki, jaki powinien być.

Jak przyjęli domownicy tę Pana decyzję?Myślę, że wszyscy są zadowoleni. Często mnie nie było długo w domu. Zarówno syn, córka i żona przyjęli to z dużym zrozumieniem.

A długo trwało, zanim podjął Pan decyzję?Nie, podjąłem ją znacznie wcześniej, wstępne rozmowy prowadziłem w listopadzie, po to, by mojemu następcy umożliwić jak najdłuższy czas budowania zespołu reprezentacji. Nie trzymam się na siłę stołka i uważam, że jeżeli są decyzje, które trzeba szybko podjąć, a one mogą zadecydować, żeby było lepiej, to trzeba szybko działać i mieć świadomość konsekwencji.

Teraz ma Pan wiele wolnego czasu, może Pan odpocząć, podreperować zdrowie...No właśnie, jest czas, żeby się lepiej zająć sobą. Ostatnio byłem w Portugalii z kolegami na rowerach, byłem rekreacyjnie, zobaczyłem, jak ludzie tam żyją i mieszkają. W tej chwili wróciłem do rzeczywistości i to nie jest tak, że nic nie robię. Jestem w klubie, staram się pomagać, a oficjalny kontrakt mam od 1 sierpnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!