Tomasz Herkt: - W Krakowie się nie poddamy [TRANSMISJE]

Rozmowa z Tomaszem Herktem, trenerem koszykarek Artego.

Wchodząc do finału zapisaliście już na swoim koncie największy sukces w historii klubu. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia...

Trzeba na to patrzeć racjonalnie. Wiadomo, że Wisła jest zdecydowanym faworytem. To najsilniejsza personalnie ekipa, w lidze i fazie play-off nie przegrała żadnego meczu. Aczkolwiek nie chcemy być przysłowiowym chłopcem do bicia. Już wcześniej pokazaliśmy, że potrafimy wygrać pojedyncze mecze z Wisłą lub CCC Polkowice. Nie po to awansowaliśmy do finału, żeby się poddać. Będziemy szukać swojej szansy (gra się do 3 zwycięstw - dop. red.).

Czego pan się spodziewa po meczach w Krakowie?

Chciałbym, żeby to była dobra promocja żeńskiej koszykówki. Żeby ludzie, którzy będą też śledzić zmagania w telewizji, mogli powiedzieć, że graliśmy na dobrym poziomie. Postaramy się zagrać na maksimum swoich możliwości. Zobaczymy, na ile starczy nam sił i umiejętności. Do play-off byliśmy dobrze przygotowani i tej formy nie zgubiliśmy. Nie wiadomo tylko, na ile pozwoli nam Wisła.

Zapowiada się również ciekawa rywalizacja pomiędzy Jantel Lavender z Wisły, a Amishą Carter z Artego. Obie są w czołówce we wszelakich statystykach...

Uważam, że wszystko rozstrzygnie się w grze zespołowej, chociaż my teraz bardzo dobrze bronimy.

I częściej od wiślaczek trafiacie za trzy punkty. Liczby mówią same za siebie.

Zgadza się. Ale musimy też uważać na Allie Quigley, która dobrze rzuca z dystansu.

Czekamy więc na dobre wieści z Krakowa.

Mam nadzieję, że nie jedziemy tam na wycieczkę.