Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto rządzi w Grand Prix?

Redakcja
Jarosław Pabijan
- Dlaczego zawodnicy czekali z protestem do 12. biegu? Bo wtedy można zaliczyć wyniki turnieju i wypłacić żużlowcom pieniądze. Uważam, że to było perfidne działanie z ich strony - mówi naszej gazecie osoba, która pracowała przy organizacji Grand Prix Polski.

Nie milkną echa skandalu, do którego doszło w sobotę na Stadionie Narodowym w Warszawie. Inauguracyjna runda indywidualnych mistrzostw świata w jeździe na żużlu została przerwana po 12. wyścigu, a wyniki zaliczone. To nowość, bo jeszcze nie tak dawno trzeba było rozegrać 16 biegów, aby zawody uznać za odbyte.
[break]

Perfidne działanie?

Pierwsze gromy za skandal spadły na Ole Olsena. To jego firma Speed Sport odpowiadała za ułożenie toru i przygotowanie aparatury technicznej (m.in. maszyny startowej). Nie wyszło najlepiej. Nawierzchnia zaczęła się rozsypywać, a mechanizm startowy nie działał. Żużlowcy ruszali do walki, gdy gasło zielone światło.

Po trzeciej serii wyścigów stracili jednak ochotę do jazdy.

- Zgodnie z nowym regulaminem, po trzeciej serii można zaliczyć wyniki zawodów i wypłacić żużlowcom pieniądze. Moim zdaniem to było perfidne działanie z ich strony. W przeszłości zawody odbywały się przecież na znacznie gorszych torach... - mówi naszej gazecie osoba, która pracowała przy organizacji warszawskiej rundy Grand Prix.

Tor nie był zły, a dziury trzeba omijać

- Oglądałem turniej w telewizji i wydaje mi się, że tor nie był taki zły. Gdyby zawody toczyły się w Cardiff lub Sztokholmie, dojechałyby do finału - mówi Jacek Woźniak, były zawodnik, a obecnie trener Polonii Bydgoszcz. - Co do upadków, to Chris Holder wjechał wprawdzie w dziurę, ale jego sylwetka na motocyklu w momencie wejścia w łuk była fatalna. Nie miał szans, aby - po wjechaniu w koleinę - uniknąć wywrotki.

- Osobna sprawa, że tak doświadczeni zawodnicy, jakimi są uczestnicy cyklu Grand Prix, powinni umieć jeździć na takim torze. Trzeba było wchodzić „pod” dziury, przy krawężniku [tak robił Tomasz Gollob - dod. red.] lub omijać je po zewnętrznej.

- Wydaje się, że nawierzchni nie dano szansy. Skoro zawodnicy kwestionowali stan toru, to dlaczego w trakcie narady z jury nie prowadzono na nim żadnych prac? - pyta Krzysztof Cegielski, były żużlowiec, obecnie telewizyjny ekspert.

Taśma największym problemem

- Ocenianie z pozycji osoby siedzącej przed telewizorem może być dla niektórych krzywdzące - zaznacza na wstępie rozmowy z naszą gazetą menedżer KS Toruń Jacek Gajewski. - Ale jeśli już mam podzielić się swoimi spostrzeżeniami, to uważam, że myśli się o wielu rzeczach: otoczce, cateringach, VIP-roomach, a czasami zapomina się o tym, co najważniejsze, czyli zawodnikach i torze. I tak chyba to w Warszawie wyglądało. Jeśli chodzi o to, czy zawodnicy mieli rację odmawiając wyjazdu, to pewnie teraz zaczną się dyskusje, że kiedyś jechali w gorszych warunkach, ale wydaje mi się, że gdyby w tych zawodach nie nałożyło się na siebie tyle problemów, czyli głównie stan toru i psująca się maszyna startowa, to one by szły do przodu.

- Chyba większym problemem była taśma. Jeśli funkcjonowałaby normalnie, to zawodnicy nie zwracaliby uwagi na dziury w torze, a przynajmniej nie w takim stopniu. Nie mieliby na to czasu, gdyby zawody toczyły się płynnie i pewnie wszystko zakończyło się zgodnie z planem. A tak byli rozdrażnieni. Raz startowali spod taśmy, raz bez niej, potem wykluczono Jasona Doyle’a, bo za szybko ruszył. I zaczęły się cyrki. Żużlowcy przygotowywali się do tych zawodów, przyszło im startować w takim otoczeniu, na dużym stadionie, w stolicy kraju, który jest najważniejszy dla światowego żużla. Przystępowali do turnieju z nadziejami, a byli świadkami karykatury speedwaya - kończy opiekun „Aniołów”.

Dyrektor bez autorytetu

Krzysztof Cegielski: - Kłopoty z maszyną startową i dziwne decyzje sędziego sprawiły, że przekroczone zostały granice wytrzymałości. Odnosiłem wrażenie, że zabrakło na stadionie szefa, który zapanowałby nad sytuacją. W konsekwencji wszyscy stracili kontrolę nad wydarzeniami.

Nieoficjalnie mówi się, że nowy dyrektor cyklu, Brytyjczyk Phil Morris (w grudniu zastąpił na tym stanowisku Szweda Tony’ego Olssona) nie ma posłuchu wśród zawodników.

Kolejny turniej z cyklu Grand Prix rozegrany zostanie 16 maja w Tampere. Żużlowcy ścigać się będą na nawierzchni ułożonej na bieżni lekkoatletycznej. Rok temu tor naszpikowany był dziurami, a Tai Woffinden, który w finale nadział się na jedną z nich, stracił przez to pewne zwycięstwo. Wtedy żużlowcy jednak nie protestowali...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!