Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piękne hale, wygrane i tumult w Teheranie

Marcin Karpiński
Kiedyś razem pracowali w Bydgoszczy. Od lewej: Robert Kaźmierczak, Stephane Antiga i Wojciech Janas (II trener reprezentacji)
Kiedyś razem pracowali w Bydgoszczy. Od lewej: Robert Kaźmierczak, Stephane Antiga i Wojciech Janas (II trener reprezentacji)
Robert Kaźmierczak, statystyk Transferu Bydgoszcz i reprezentacji Polski specjalnie dla "Expressu Bydgoskiego" opowiada o meczach w Lidze Światowej. W sobotę kadra wylatuje na turniej finałowy do Brazylii.

Za nami 25 tysięcy kilometrów spędzonych w powietrzu. Może czasem jest to męczące, te liczne loty i przesiadki, jednak przygoda z Ligą Światową trwa w najlepsze. Już z ogromną chęcią szykujemy się na wielki turniej finałowy!

Zaczęło się od dwóch wygranych w Gdańsku z Rosją, a potem polecieliśmy do Chicago. Do miasta zamieszkałego przez blisko milion Polaków. To jedno z największych skupisk naszych rodaków za granicą, więc czuliśmy się jak u siebie. Cieszyliśmy się również z innego powodu. Bo to, że sporo Polonii - około 2,5 tysiąca - przyszło na nasze mecze, wpływa też na popularyzację siatkówki. Szkoda, że oba mecze przegraliśmy; w pierwszym (2:3) zabrakło nam trochę szczęścia.

Byłem w Chicago kilka lat temu prywatnie i już wtedy mogłem się zachwycać architekturą i obiektami. Zwłaszcza centrum jest pięknie położone. Teraz przy okazji pobytu zobaczyliśmy z siatkarzami halę United Center, w której grają hokeiści i koszykarze, pomnik Michaela Jordana oraz zwiedziliśmy kilka miejsc z... hamburgerami. Jeszcze przed powrotem, na lotnisku, mieliśmy okazję obejrzeć ostatni mecz finału ligi NHL, po którym hokeiści Chicago Blackhawks zapewnili sobie mistrzostwo. Widzieliśmy po drodze mnóstwo kibiców tej drużyny, bardzo się z tą ekipą utożsamiają i niemal każdy miał coś na sobie z tą charakterystyczną twarzą Indianina.

Kolejny wylot czekał nas do Rosji. Przez Moskwę udaliśmy się do Kazania. Znowu znaleźliśmy się w innej strefie czasowej. Ale mamy fajny gadżet - zegarki od firmy Adidas - które łączą się z Internetem i znajdują aktualny czas. Nie musimy ich sami przestawiać.
W Kazaniu mieści się piękna hala Dynama, idealna do siatkówki. Nie było wprawdzie kompletu publiczności, lecz widać było, że kibice żyją tam siatką. Skupiliśmy się tylko na meczach, nie zwiedzaliśmy miasta. Oba spotkania rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść. Rosjanie na przestrzeni tegorocznych zmagań trochę w naszej grupie odstawali. Ale mają już kolejne pokolenie obiecujących graczy; choćby taki środkowy Ilja Własow ma niesamowity potencjał.
Później udaliśmy się do stolicy Iranu - Teheranu. Pierwsze starcie zakończyło się naszą porażką, lecz w drugim pokazaliśmy siłę, wygrywając 3:1. To było niezwykle istotne zwycięstwo, przybliżyło nas do Rio.

W Teheranie mamy taki swój ośrodek, w którym się zawsze zatrzymujemy, taką naszą Spałę. Wszystko mamy na miejscu, nie musimy nigdzie wychodzić, ale też wszystko jest pod kontrolą...

Nie mogliśmy w Iranie swobodnie się poruszać, nawet nie pozwolono nam poza obiektem pobiegać. Ochroniarze czuwali na każdym kroku. Wykonaliśmy jednak zadanie i z tego byliśmy najbardziej zadowoleni.

Na koniec zmagań w grupie B wróciliśmy do kraju. Ekipę Stanów Zjednoczonych przyjęliśmy w Krakowie. Wygraliśmy jeden mecz. Zagraliśmy w kolejnej pięknej hali. Myślę, że naszej reprezentacji gra się w niej bardzo dobrze. Wielu fanów naszej dyscypliny mogło obejrzeć te zmagania w strefie kibica i wieczorem, gdy hala była odpowiednio oświetlona, wyglądało to bardzo efektownie.

Na dobre wyniki wpływa również atmosfera w kadrze, z którą, zresztą, nigdy nie mieliśmy problemów. Uważam, że zebrała się fajna grupa ludzi; mamy wiele wspólnych tematów do rozmów. To bardzo ważne, gdyż spędzamy ze sobą dużo czasu. W Teheranie Stephane Antiga zarządził codziennie o szóstej rano mecze piłki nożnej - starzy na młodych. Starzy zawsze wygrywali, ale dobrą formę trzymamy wszyscy. Szczególnie w tym gronie wyróżnia się pierwszy statystyk kadry Oskar Kaczmarczyk, który przebiegł Warsaw Maraton i w ciekawy sposób opisuje przygotowania do biegów na swoim blogu.

W sobotę wylatujemy do Rio de Janeiro, a już pod koniec sierpnia polecimy do Japonii na Puchar Świata, gdzie w niecały miesiąc w czterech miastach będziemy rywalizować o przepustki do igrzysk olimpijskich.

Dobrze, że powalczymy za kilka dni w Brazylii. Patrzymy na ten wyjazd także pod innym kątem - w perspektywie mamy tam szansę zagrać na olimpiadzie i przegląd hal i różnych obiektów może okazać się przydatny. Trzeba będzie zrobić wstępne rozeznanie...

Poza tym, co tu ukrywać, cieszę się, że tam będę. Kiedyś byłem w Rio de Janeiro przejazdem, więc może teraz uda się obejrzeć coś więcej, a jak wiadomo, podróże kształcą. Bilety na samolot już czekają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!