Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Ciara i Kazimierz Kosiński: Twarze pomorsko-kujawskiego boksu

Tadeusz Nadolski
Od lewej: Sławomir Ciara i Kazimierz Kosiński
Od lewej: Sławomir Ciara i Kazimierz Kosiński Dariusz Bloch
Niedawno ukazała się książka „Twarze pomorsko-kujawskiego boksu”. Pozycja zawiera historię w pigułce pięściarstwa w naszym regionie.

- Książkę tę poświęcamy ludziom boksu, którzy niemalże całe swoje życie oddawali tej dyscyplinie sportu potocznie nazywaną szermierką na pięści. Publikacja ta nie jest zresztą pierwszą, która powstała dzięki zaangażowaniu Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu. Każda z nich miała swoich bohaterów i opisywała sławetne czasy pięściarstwa w regionie – wyjaśnia tło powstania tego wydawnictwa Sławomir Ciara, współautor – obok Kazimierza Kosińskiego, prezesa P-KKSB.
Na liście współpracowników widnieją nazwiska Czesława Dromowicza (Toruń), Kazimierza Kiczyńskiego (Grudziądz) oraz Mirosława Kuźmy (Bydgoszcz).

A wydawcą, obok P-KKSB jest Kujawsko-Pomorski Okręgowy Związek Bokserski, który od 1999 roku swoją siedzibę ma w Grudziądzu, a który w tym roku obchodzi jubileusz 90-lecia istnienia (powstał w 1926 roku w Toruniu). Potem przez dziesięciolecia działał w Bydgoszczy.

„Mamy nadzieję, że „Twarze pomorsko-kujawskiego boksu” przybliżą czytelnikom znanych zawodników, trenerów, sędziów, działaczy i ludzi mediów” - czytamy we wstępie.

„Twarze” składają się z czterech rozdziałów.
Pierwszy, zatytułowany, „Ludzie dobrej woli” prezentuje osiem sylwetek osób, które wspierały i wspierają P-KKSB. W tym miejscu warto nadmienić, że klub zrzeszający głównie byłych bokserów i szkoleniowców powstał w 1994 roku i jest jedyną taką organizacją w województwie, a także zapewne jedną z nielicznych w kraju.
Drugi zawiera fotografie i nazwiska 135 członków klubu, z których część już nie żyje.
Trzeci to „Pięściarska scena”, a czwarty „Ku pamięci”.

„Twarze” na pewno wzbudzą nostalgię – zwłaszcza wśród najstarszych kibiców boksu amatorskiego (teraz nazywanego olimpijskim), który obecnie – nie tylko w naszym regionie – chyli się ku upadkowi. Wypierany jest bowiem przez zawodowy, oparty na zupełnie innych zasadach.

A przecież Bydgoszcz, i nie tylko, zapisała się chlubnie na kartach historii polskiego pięściarstwa, które przez trzy powojenne dekady dostarczało nam tylu niezapomnianych wrażeń i było jedną z najbardziej „medalodajnych” dyscyplin na igrzyskach olimpijskich.

Kto dziś pamięta, że w latach pięćdziesiątych i na początku sześćdziesiątych walki rozgrywano w parowozowni na terenie Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego (obecnie PESA). Tu wyżej podpisany jako jeszcze przedszkolak na żywo oglądał pojedynki m.in. Jerzego Adamskiego, wicemistrza olimpijskiego z Rzymu, złotego (Lucerna 1959 r.) i brązowego (Moskwa 1963 r.) medalisty mistrzostw Starego Kontynentu, sześciokrotnego mistrza kraju, zawodnika Brdy i Astorii Bydgoszcz.
Potem zmagania bokserów przeniosły się do nowo wybudowanej hali Astorii. Ligowe walki można było także oglądać przy ul. Gdańskiej w salce Zawiszy, sporadycznie również pod gołym niebem przy okazji ważniejszych imprez w nieistniejącym już amfiteatrze obok stadionu.

Na kartach książki znajdziemy wiele ciekawych faktów, mniej znanych kibicom młodszego pokolenia. Warto pochylić się, między innymi, nad sylwetką niezapomnianego, zmarłego w 1999 roku Edwarda Rinkego. Do sali bokserskiej trafił w 1933 roku. W 1940 r. aresztowany przez gestapo wylądował w obozie koncentracyjnym Mauthausen. Tu zmuszony przez SS-manów stoczył 30 walk.
- Sport uratował mi życie - mówił po wyzwoleniu. Po zakończeniu wojny był jeszcze czynnym zawodnikiem, a potem szanowanym i uznanym trenerem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!