Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawisza Bydgoszcz - najważniejsze akcje sezonu, czyli futbolowe zakręty Radosława Osucha

Marek Fabiszewski
Radosław Osuch po zdobyciu Pucharu Polski z bydgoskimi kibicami na Wyspie Młyńskiej. Fot. Andrzej Muszyński
Radosław Osuch po zdobyciu Pucharu Polski z bydgoskimi kibicami na Wyspie Młyńskiej. Fot. Andrzej Muszyński
95 procent akcji spółki WKS Zawisza Bydgoszcz SA, którymi dysponował Radosław Osuch zmieniło właściciela. Kto je kupił i w jakim stanie finansowym poznaniak zostawia klub z Gdańskiej? Czy nie jest to spalona ziemia? Jaka przyszłość czeka zespół?

W ostatnim czasie rzadko bywał w Bydgoszczy i na meczach Zawiszy. Wolał słoneczną Hiszpanię. Tam też miał czas, żeby dojrzeć do myśli o sprzedaży akcji.

O samej transakcji nie wiemy właściwie nic. Na szczegóły opinia publiczna musi jeszcze poczekać. W środę spotyka się Rada Nadzorcza spółki, być może wtedy dowiemy się więcej.

Z Poznania najbliżej

Radosław Osuch zanim trafił do Zawiszy w piłkarskim biznesie był już od 8 lat i dał się poznać na rynku menadżerskim. W swojej „stajni” miał takich uznanych zawodników jak Artur Boruc, Dariusz Dudka i Paweł Brożek. Miał także podpisane umowy z obiecującymi wtedy zawodnikami, jak Rafał Murawski czy Łukasz Garguła.

Bardziej rozpoznawalny został po procesie z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski, Leo Beenhakkerem. Oskarżył wtedy Holendra o „handel żywych towarem” i przegrał proces o zniesławienie.

Zespół Zawiszy przejął na początku lipca 2011 roku po tym, gdy bydgoszczanie pod wodzą Adama Topolskiego awansowali do I ligi (w ostatnim meczu na Gdańskiej przegrywali z Czarnymi Żagań 0:1, by wygrać ostatecznie 2:1).

Osuch przejął 95 procent udziałów spółki WKS Zawisza Bydgoszcz SA za kwotę 505 tysięcy zł. Władze miasta postawiły też mu szereg warunków. Przed wszystkim jeden główny, że w ciągu 4 lat wywalczy awans do ekstraklasy. Udało mu się to już w drugim sezonie.

- Jestem człowiekiem z zewnątrz, dlatego wcale się prezydentom nie dziwię, że w ten sposób zabezpieczyli swoje interesy. Ja ryzykuję wiele, ale jestem na to wyzwanie gotowy - zapewniał ze spokojem Radosław Osuch.

Trafione transfery i "hurtownia"

Przez 5 lat urzędowania na Gdańskiej przez szatnię zespołu przewinęły się dziesiątki zawodników, tych bardziej doświadczonych i obytych już z ekstraklasą oraz tych, którzy dopiero grając w Zawiszy, wyrobili sobie nazwisko.

Za sprawą Radosława Osucha i jego synów, agentów piłkarskich, do Zawiszy trafiło wielu zagranicznych piłkarzy, przede wszystkim z niższych lig zachodnich (Portugalczyków i Brazylijczyków) oraz z krajów bałkańskich. Nie wszystkie te transfery były trafione (najgorszy był nabór latem 2014 roku), ale zdarzały się rodzynki, co Osuchowi dawało miano wytrawnego agenta, a później też przyniosło niezłe pieniądze.

W zespole z Gdańskiej wyrobiło sobie także markę i nazwisko wielu piłkarzy krajowych, jak choćby, Jakub Wójcicki, Michał Masłowski i Igor Lewczuk. Dwaj ostatni zaistnieli przez chwilę w reprezentacji Adam Nawałki, a są teraz piłkarzami Legii Warszawa (choć „Masełko” walczy przede wszystkim z kontuzjami).

Był trener, nie ma trenera

Ruch był też na trenerskiej ławce. Z Adam Topolskim nie było Osuchowi po drodze. Trener wytoczył mu sprawę, podobnie jak były prezes Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza Bogdan Pultyn - obaj wygrali procesy o zniesławienie.

Pierwszym trenerem za kadencji Radosława Osucha był Janusz Kubot, którego zastąpił Jurij Szatałow, ale obu nie udało się awansować do ekstraklasy. Uczynił to w drugim roku Ryszard Tarasiewicz. Z nim też Zawisza sięgnął po Puchar Polski, pierwsze takie trofeum w historii klubu.

Niestety, współpraca trenerów z właścicielem, wcześniej czy później, zawsze kończyła się konfliktem, choć oficjalnie obie strony rozchodziły się w przyjaznej atmosferze. Mariuszowi Rumakowi prawie się udało naprawić to, co po zakończeniu pierwszego sezonu w ekstraklasie zepsuł właściciel i dyrektor sportowy Łukasz Skrzyński.

Rumak widział co się święci i w końcu zrezygnował. Podobnie jak wcześniej Ryszard Tarasiewicz. Ale najbardziej zaskakująca była ostatnia zimowa zmiana Macieja Bartoszka na Zbigniewa Smółkę. To już przypominało „partyzantkę”, chyba, że kryje się za tym coś, o czym jeszcze nie wiemy.

Z trybuną „B” na wojnie

Na początku pobytu Radosław Osuch był w dobrej komitywie z trybuną „B” i płacił nawet posłusznie kary finansowe nakładane przez PZPN za ich wybryki na trybunach. Ale gdy zorientował się, że po podaniu palca chcą całej dłoni, „współpraca” została zerwana. Kibolom wystarczył pretekst w postaci interwencji policji na meczu z Widzewem Łódź jesienią 2013 roku. Mija właśnie 2 i pół roku bojkotu.

- Są dwa rozwiązania. Albo oddasz, jak większość polskich klubów, władzę kibolom, albo stawiasz na swoim. Nie może być tak, że polskimi klubami będą rządzili kibice - mówił na początku kwietnia tego roku Radosław Osuch w rozmowie z Polsatsport.pl, gdy zapytano go o konflikt i bojkot.

Czy już wtedy myślał o wycofaniu się z Zawiszy? Pogłoski o tym, że może odejść były już przed ubiegłym sezonem, zaraz po spadku z ekstraklasy. Ale wtedy jeszcze miał nadzieję na szybki powrót do elity i do stołu z tortem od nc+, telewizyjnego sponsora piłkarskiej ekstraklasy.

- Już raz udało nam się awansować. Nie jest to łatwe, bo doskonale pamiętam, że w pierwszej lidze sędziowie kręcili mnie jak barana. Skoro jednak mimo to dwa lata temu awansowaliśmy, znowu podejmę wyzwanie. Nie chcę niszczyć tego, co już udało się zrobić - mówił właściciel klubu.

Po niecałym roku jednak dał sobie spokój. Dosłownie.

Czy kasa się zgadza?

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi zawsze o pieniądze. Przeważnie o ich brak. Grając w I lidze nie mógł liczyć na ich dopływ. Stąd być może kłopoty finansowe i długi, o których się mówi. To żadna tajemnica.

Ostatni „kwiatek”, to werdykt Komisji Licencyjnej PZPN, która rozpatrywała wnioski I-ligowych klubów „zainteresowanych” awansem do ekstraklasy. Arka i Wisła Płock wywalczyły awans na boisku i licencje otrzymały, ale z nadzorem infrastrukturalnym oraz finansowym. Zagłębie Sosnowiec i Zawisza gdyby awansowały, miałyby problem, bo im akurat licencji odmówiono. Dlaczego?

W skrócie... ze względu na niespełnienie kilku kryteriów z „Podręcznika Licencyjnego”. M.in. „nie przedłożenia finansowych sprawozdań, nie uregulowania zobowiązań wynikających z działalności transferowych, nie przedłożenia opinii i raportu biegłego rewidenta z badania sprawozdania finansowego”.

Najgorsze jest to, że te zastrzeżenia Komisji Licencyjnej dotyczą też ewentualnego udziału klubu i zespołu z Gdańskiej w rozgrywkach I ligi. Czy nowy właściciel wie o tym? I jak na to wszystko zareagują pozostali udziałowcy spółki - Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza i bydgoski ratusz?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!