Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Mikołajczyk wróciła z Rio z trzecim medalem olimpijskim [WIDEO, ZDJĘCIA]

Tadeusz Nadolski, wideo Łukasz Jędrzejczak, zdjęcia Dariusz Bloch
Dariusz Bloch
Swój trzeci olimpijski medal zdobyła Beata Mikołajczyk, kajakarka UKS Kopernik Bydgoszcz.

W Brazylii wspólnie z Karoliną Nają minęły linię mety na trzecim miejscu za Węgierkami i Niemkami.

Wcześniej Beata Mikołajczyk wywalczyła srebro w Pekinie (z Anetą Konieczną) i brąz z Nają w Londynie.

Wczoraj „Becia”, która do Polski wróciła nieco później, w Pałacu Młodzieży spotkała się z władzami klubu, trenerami, swoimi młodszymi koleżankami i kolegami. Gościem uroczystości był także, m.in., prezydent miasta Rafał Bruski.

- Z panią Beatą spotykam się bardzo często. Dla mnie jest wzorem sportowca. Potrafi świetnie przygotować się do zawodów, także mentalnie. Pamiętam, jak w ubiegłym roku miała złamaną nogę, a mimo to trenowała, by wystąpić na mistrzostwach świata, wywalczyć kwalifikację i potem pojechać na olimpiadę - powiedział Bruski.

Oblegana przez dziennikarzy chętnie dzieliła się wrażeniami z tak udanych dla niej igrzysk.

O momencie startu na torze w Rio

Stojąc w bloku startowym nigdy, ale to nigdy, nie byłam tak spokojna. Wiedziałam, że popłynę bieg życia. Czy wiedziałam, że to będzie medal? Nie. Ale wiedziałam, że jestem tak przygotowana, jak chyba nigdy nie byłam. Czekałam tylko, żeby ta maszyna startowa opadła.

O rywalizacji na 500 m

Płynęłyśmy na łódce z Londynu. Była dobrze wyważona. W samym dziobie musiałyśmy zrobić dziurę i tam napakowałyśmy bodaj dwa kilogramy ciężarków, choć otwór był oczywiście zaklejony. Dzięki temu ta łódka szybciej poszła. Po przedbiegu miałyśmy moment, że pomyślałyśmy, iż wygramy. Po półfinale było już troszkę gorzej, ale to były bieg po biegu. W finale ani razu nie spojrzałam, ani w lewo, ani w prawo. Ja się skupiałam na bojkach, które były na 200 metrów do mety. Mniej więcej 50-70 metrów po tych bojkach krzyknęłam do Karoliny - jedź, bez względu na to, co się dzieje! I tak też było. W Rio dwójki wróciły na stare, dobre tory, bo w naszej dyscyplinie ostatnio też pojawił się problem z dopingiem. Tu trzy osady odjechały, a za nimi została reszta świata. Nie myślałam, jaki medal zdobędziemy. Patrzyłam, gdzie jest ta meta. Nie ukrywam, że na ostatnich metrach zaczęło nam trochę brakować tak zwanego „powera”. Byłyśmy wytrenowane na minutę i do czterdziestu dwóch sekund. A ten bieg popłynęłyśmy na minutę czterdzieści pięć. Na ostatnim odcinku bojek poczułam coś, co nazywam totalnym wypaleniem, aż do tego, że chciało się wymiotować.

Za linią mety Karolina powiedziała - jest medal! Ja się zapytałam, czy na pewno, bo ja słabo widzę. Kątem oka widziałem zbliżające się Ukrainki, ale wiedziałam, że nas nie przejdą. Patrzyłyśmy na tablice wyników. Pojawiły się pierwsza i druga osada, a trzeciej nie było. Zrobiło mi się lekko ciepło. -Karolina, co jest? Na pewno byłyśmy trzecie? - Na pewno! Wynik wreszcie został wyświetlony, ale ten czas oczekiwania wydawał mi się wiecznością. Na początku nawet nie było wielkiej radości, tylko wielkie zmęczenie. To chyba po nas było widać. Co osiągnęłyśmy, to dotarło do nas dopiero na podium. Przed wejściem dostałyśmy wytyczne, co nam wolne, a czego nie. Ciężko nam było nawet dojść do trenera, który stał kilka rzędów krzeseł dalej. My nie patrząc na ludzi sforsowaliśmy te krzesełka i wyściskałyśmy się z trenerem. Chciałyśmy się podzielić tą radością.

O katorżniczych przygotowaniach

Kibice widzą medale, sukcesy, ale nie widzą naszej codziennej pracy. Około 250-300 dni w roku spędzam poza domem. Rodzice wiedza, że w domu, który wygląda jak hotel, jestem gościem. Po przyjeździe mama pierze, pralka chodzi całą noc, przekłada się ciuchy do torby i jedzie na następny obóz. Myślałam, że po igrzyskach czas nieco zwolni, ale na razie nie ma o tym mowy. Marzę o tym, żeby się dobrze wyspać, poleżeć w łóżku. Mam nadzieję, że od poniedziałku to wszystko przycichnie i jak normalny człowiek będę mogła wziąć pilota do ręki, i może obejrzę jakiś film w całości.

O współpracy z Karoliną Nają

W naszej dyscyplinie trzeba szanować pracę, jaką wykonuje koleżanka, a koleżanka, musi szanować moją pracę. To po pierwsze. A po drugie, trzeba się na tyle rozumieć, by tolerować wzajemnie swoje wady. Bo przecież każdy ma wady przebywamy ze sobą mieszkamy ze sobą 24 godziny na dobę przez niemal cały rok. Wiemy, kiedy czasami trzeba się usunąć z pokoju, a kiedy się wesprzeć. I my to umiemy bardzo dobrze robić.

O problemach przed olimpiadą

Nie miałam chwil zwątpienia. Wszystkim życzę takiej wytrwałości, jaką mam ja. Tego nauczyli mnie rodzice. Jeżeli coś robisz, to rób w stu procentach. Jeśli masz robić coś byle jak, to lepiej w ogóle nie zaczynać.

O porównaniach z poprzednimi igrzyskami

Każde były inne. Rio de Janeiro zachwycało pięknymi krajobrazami. Olbrzymie wrażenie robiła figura Jezusa Chrystusa. Z kolei na przykład w Pekinie naszą uwagę zwrócili ludzie, jak się zachowywali, jacy byli grzeczni. A Londyn był blisko domu, było więc takie poczucie bezpieczeństwa. Ciężko porównać, ale każde przynosiły wielkie emocje i wielką radość.

O ceremonii zamknięcia

Po ceremonii przywiozłam chorobę, bo było zimno i padał deszcz. Byłam na każdej ceremonii zamknięcie i, niestety, tylko na jednej otwarcia.

Zobacz galerię: Powitanie Beaty Mikołajczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo