Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Quo vadis, Zawiszo?

Marek Fabiszewski
Jorge Paixao (z prawej) i jego asystent Hermes.
Jorge Paixao (z prawej) i jego asystent Hermes. Dariusz Bloch
Kiedy piłkarze Zawiszy zaczną wygrywać i dlaczego z Jorge Paixao. Najbliższy mecz w piątek o 18.00 w Gliwicach z Piastem. Od wyniku tego spotkania zależy czy na Gdańskiej będzie spokojnie, czy nerwowo.

Na piłkarskiego Zawiszę patrzy się teraz jak na wieżę Babel. I słusznie, bo takiego napływu obcokrajowców, co w zespole z Gdańskiej, w ekstraklasie nie ma. No, może jeszcze w Lechii i Koronie. To, że jedni mówią po portugalsku, inni po francusku i angielsku, a resztą po polsku, w ogóle mi nie przeszkadza. I piłkarzom, mam nadzieję, też nie. Odbiór, podanie, dośrodkowanie, strzał i gol! Jak ktoś nie ma nogi, głowy i nosa, to mu język nie pomoże.

Choć futbol jest jeden, to jednak ma różne oblicza. Idąc tym tropem myślenia: zawiszanie na razie grają „na migi”.

Są różne sposoby prowadzenia zespołu i różne rodzaje motywacji. Pamiętam, jak trener Wiesław Gałkowski (Zawisza, Chemik, ale także Elana) wchodził przed meczem do szatni i mówił: „Panowie, pieniądze leżą w trawie, trzeba je tylko podnieść”. I wychodził.

Wracając w poniedziałek w południe z Zawiszy, dokąd pojechałem na poranny trening (nie zdążyłem, ale obejrzałem piłkarzy i trenerów w akcji na specjalnej bieżni), spotkałem znajomego, starszego pana, z którym od czasu do czasu, gdy tylko przypadkowo spotkamy się na ulicy, wymieniamy uwagi na temat drużyny Zawiszy. To znaczy ja słucham, a starszy pan mówi, co mu zalega na piłkarskiej wątrobie.

Ale wczoraj mnie zaskoczył, bo nie podejrzewałem go o aż tak fachowe uwagi.

Na przykład takie: - Panie Marku, z tą naszą obroną to jakaś tragedia. A ci stoperzy co wyprawiają? Czy im nikt nie powie, że z napastnikiem nie biegnie się bokiem, tylko tak, żeby go wyprzedzić i przeszkodzić w akcji albo strzale?

Hmm... No nie wiem, ja im tego nie powiem, ale według mnie stoperzy mogą nawet wracać tyłem do swojej bramki, byleby byli skuteczni. Ale wzorcowo najlepiej byłoby, gdyby mieli napastników na widoku, cały czas przed sobą.

Starszy pan miał też uwagi na temat składu.

- Mogę się założyć, że w środku pola nie gorzej zagraliby Łukowski i Sochań, a miejsce Wójcickiego to jednak jest na prawym skrzydle. No i przydałby się ten Mica, on jeszcze nie grał, ale to świetny piłkarz.

Najbardziej zaskoczyło mnie to, skąd mój rozmówca ma taką wiedzę na temat Portugalczyka, który mógłby zastąpić Masłowskiego? No, chyba, że jeździ za zespołem rezerw, ale o to akurat starszego pana nie podejrzewam.

Gdy spotkałem następnego znajomego z wymownym pytaniem na ustach: co z tym Zawiszą? - szybko wymówiłem się pracą. Nie lubię odpowiadać na pytania, na które nie znam odpowiedzi. Jeszcze nie.

Muszę się przyznać bez bicia, że im gorzej idzie Zawiszy, tym... większą sympatię czuję do portugalskiego trenera. Po prostu - żal mi go, bo co on może, gdy stoperzy popełniają podwórkowe błędy, a napastnicy, bądź pomocnicy mają źle ustawione celowniki?

Chce chłop dobrze i dobrze mu z oczu patrzy. No i jeszcze jest ciągle uśmiechnięty, niczym Amerykanie i ich „keep smailing”.

Nie wiem jak innych, ale mnie przekonuje, choć nieraz pozwoliłem sobie na drobne uszczypliwości w tekstach czy tytułach.

Niestety ma jeden feler, jak to w starym powiedzeniu piłkarskim: dobry trener, tylko wyników nie ma. Ale przecież ten zespół musi zacząć grać i wygrywać. Przed nami 7. kolejka, rok temu też była 7. kolejka, a potem... z górki i na sam szczyt, czyli po Puchar Polski.

Zupełnie przypadkowo, szukając pewnych informacji w Internecie, natknąłem się na artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, a właściwie jego fragment. Ale jakże znamienny. Jak człowiek chodzi wokół tematu i myśli tylko o nim, to informacje same pchają się drzwiami i oknami. W tym wypadku przez ekran.

No i dowiedziałem się, że...

„Dariusz Wdowczyk przegrał w obecnym sezonie swój pierwszy mecz. Jego drużyna od czterech kolejek nie potrafi wygrać, choć mierzyła się też z dwoma najsłabszymi ekipami ekstraklasy: Koroną (jedyny punkt zdobyła z Pogonią) i Piastem. Pojawia się po raz kolejny pytanie, czy szkoleniowiec w sposób optymalny wykorzystuje wartość i potencjał drużyny? Sytuacja w porównaniu z rundą wiosenną jest inna (...), ale zespół prezentuje się tak samo źle, jak wiosną”.

Ale dalej też jest ciekawie. Jakbym cały czas czytał o Jorge Paixao.

„Żeby uczciwie ocenić pracę trenera, trzeba dać mu przynajmniej rok, czyli możliwość poprowadzenia drużyny w przynajmniej 37 spotkaniach ligowych i przepracowania dwóch okresów przygotowawczych.”

Tytułowe „Quo vadis, Zawiszo?” przyszło mi do głowy, gdy tylko pomyślałem o napisaniu tego tekstu. No właśnie, dokąd zmierza Zawisza pod wodzą Jorge Paixao?

Zapewne nie do Fatimy, choć tam byłoby najbliżej Portugalczykowi. Ale jeśli miałbym oczekiwać jakichś objawień, to szybciej w Bydgoszczy na Gdańskiej. I nie takich, że na 99,9 procent po piątkowym meczu z Piastem Paixao przestanie być trenerem Zawiszy. A co, jeśli Zawisza wygra w Gliwicach? I to jeszcze w ładnym stylu?

Cierpliwości, koledzy! Z dedykacją od mojego imiennika Marka Aureliusza: „Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to, co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.”

Szanuj trenera obecnego, bo możesz spotkać gorszego. To także uwaga do piłkarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!