Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędziowie też jeżdżą na obozy. Lyczmański poleciał do Turcji

Marek Fabiszewski
Adam Lyczmański w trakcie sparingu Zawiszy z Olimpią Grudziądz na bocznym boisku przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy.
Adam Lyczmański w trakcie sparingu Zawiszy z Olimpią Grudziądz na bocznym boisku przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy. Dariusz Bloch
Sędziowie z piłkarskiej ekstraklasy i I ligi wylecieli z Warszawy w poniedziałkowe przedpołudnie na zimowe zgrupowanie w tureckiej Antalyi. Wśród nich jest także bydgoszczanin Adam Lyczmański.

Jesienią gwizdał na I-ligowych boiskach. Przyznaje, że jego ambicją jest powrót do ekstraklasy. O tym i innych sędziowskich sprawach rozmawialiśmy w niedzielne przedpołudnie.

Zdążyłem przed sparingiem KKP z Medykiem?

To prawda, miałem go sędziować, ale musiałem zrezygnować. Zadzwonili do mnie koledzy z Gdańska i zaproponowali, że zabiorą mnie do Warszawy, więc odpadła podróż pociągiem. Ponieważ musiałem się szybciej spakować, to nie miałem już czasu, żeby posędziować piłkarkom. Ale porozmawiać możemy.

To Turcji leci Pan jako jedyny przedstawiciel z Bydgoszczy?

Prawdopodobnie tak, bo gdyby był ktoś jeszcze, to dałby znak. A z regionu to na pewno będzie też Bartek Frankowski z Torunia.
Na czym polega taki obóz, co tam będziecie robić?

To dla mnie kolejny taki wyjazd, więc mniej więcej wiem, co nas czeka na miejscu. Zaczynamy wcześnie rano. Godzina 6.30 rozruch, śniadanie, zajęcia teoretyczne, trening na boisku. Po obiedzie kolejny trening, chyba że ktoś będzie sędziował sparing. Tych meczów jest średnio 8-10 dziennie, nie tylko w Antalyi, ale także w Belek i Side. Podczas tego zgrupowania każdy z nas na pewno poprowadzi 3-4 mecze.

Zimowy obóz, to nie jedyne takie zgrupowanie w roku?

Latem spotykamy się w Spale. Poza tym w ciągu roku czterokrotnie mamy testy interwałowe i dwukrotnie testy teoretyczne.

W sobotę zaliczył Pan kolejny sparing. Trochę ich było od początku roku, to także element przygotowania do sezonu?

Trenuję cztery razy w tygodniu, do tego dochodzi mecz ligowy, jak nie na szczeblu centralnym, to w regionie. W tym roku zacząłem od sparingu Zawiszy z Olimpią Grudziądz, potem był mecz charytatywny dla Krzyśka Kuziemskiego, we wtorek znowu sparing Zawiszy z Wisłą Płock, a w minioną sobotę w Toruniu mecz I-ligowców z Płocka i Chojnic. Wygrała Wisła 2:1, ale według mnie lepiej wyglądała Chojniczanka. A poza tym chłopacy byli nabuzowani, jakby mieli temperament bałkański. Gdyby to była liga, to pokazałbym z 10 żółtych i trzy, cztery czerwone kartki. Wiadomo - walczą o miejsce w składzie, niektórzy o kontrakty, dlatego chcą się pokazać trenerom. Ale dla nas sędziów to lepiej, bo mecz bez historii może uśpić.

Dobry sędzia, to jaki sędzia?

O którym cicho po meczu w mediach. Piłkarze muszą wiedzieć, kto tu rządzi, ale sędzia nie musi być najważniejszym aktorem widowiska. I dodam też, że dobry sędzia nie musi być wcale, jak to wielu uważa, byłym piłkarzem, żeby umieć czytać grę.

O co najczęściej piłkarze mają pretensje do sędziów?

Przeważnie w decyzjach sędziów próbują szukać winy swoich nieudanych zagrań. Oni dobrze wiedzą z kim mogą sobie pozwolić na więcej. Nieraz im się uda, ale w większości wypadków nie.

Jest różnica w prowadzeniu meczów ekstraklasy i I ligi?

Nie da się ukryć, że jest różnica w poziomie sportowym. Poza tym w ekstraklasie gra się na większych obiektach, z większą frekwencją, dochodzi presja kibiców. Ale dobry sędzia daje sobie z tym radę.

Kolejny sezon spędza Pan na I-ligowych boiskach, a przecież jeszcze niedawno gwizdał Pan w ekstraklasie. Dlaczego tak jest?

Dobre pytanie. Właściwie, to nie wiem, co odpowiedzieć. Powiem tak, jest wielu, którzy chcieliby sędziować w I lidze, ale nie jest im dane, bo jest ograniczona liczba miejsc. Dla mnie to nie jest szczyt marzeń, bo przecież mam już na koncie 54 mecze w ekstraklasie. Trafiło się jedno spotkanie, które nie wyszło tak jak trzeba i ciągnie się to za mną. W sierpniu miałem zabieg korekty wzroku, ale gwiżdżąc w I lidze staram się trzymać poziom, sędziuję też w Pucharze Polski. Ostatnio dowiedziałem się, że zostałem wybrany przez piłkarzy najlepszym sędzią I ligi. Wielu z nich dziwi się, co ja tu robię, dlaczego nie ma mnie w ekstraklasie. Staram się jak mogę. Po każdy meczu ligowym jestem w kontakcie z szefem (Zbigniew Przesmycki, przewodniczący Polskiego Kolegium Sędziów - przyp. Fa). To, że lecę na obóz do Turcji odczytuję jako dobry znak.

Nie tylko o futbolu

Adam Lyczmański na co dzień jest nauczycielem wuefu w ZS Mechanicznych nr 2 w Bydgoszczy.

- Przyznaję, że mam wyrozumiałego dyrektora. Nie robi mi przeszkód, gdy wyjeżdżam w tygodniu na mecze.

Pytamy o zainteresowania pozasportowe. I tu niespodzianka, albo nie.

- Jednak sport. Moim drugim konikiem jest żużel. Poza tym, jeśli tylko mogę, bywam na meczach siatkówki i koszykówki. No i oczywiście na Zawiszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!